Inspirujące i twórcze zwiedzanie
Po dwumiesięcznym okresie społecznej kwarantanny, wznowiliśmy działalność. Prezentowana wystawa „Jan Lebenstein. 1930-1999” to retrospektywa prac jednego z najwybitniejszych polskich artystów II połowy XX wieku, przygotowana z okazji 90. rocznicy jego urodzin. Gdyby nie epidemia koronawirusa, trwałyby w PGS przygotowania do Nocy Muzeów. Niestety, w tym roku wydarzenie, tak jak w większości instytucji kultury, nie odbędzie się w dotychczasowej formule. Jednak w sobotę 16 maja mamy wyjątkową propozycję – zaprosimy wszystkich zainteresowanych do spojrzenia na wystawę Jana Lebensteina „innym okiem” i zaproponujemy udział w artystycznych, twórczych działaniach, do których trzeba będzie zaangażować… wyobraźnię.
Specjalnie na tę okazję na Facebooka zostały przygotowane materiały o sztuce Lebensteina w formie haseł. Dzięki nim będzie można w inny sposób spojrzeć na życie i twórczość, odczytać i zinterpretować dzieła tego wybitnego artysty oraz, inspirując się jego sztuką, samodzielnie stworzyć własne dzieło. Na zachętę, umieszczamy naszą eksplikację dwóch wybranych haseł (spektakl i vanitas). Zapraszamy do śledzenia naszego Facebooka, na którym w sobotę od godziny 16 będą dostępne wszystkie materiały filmowe.
Przypominamy, że wystawę „Jan Lebenstein. 1930-1999” tworzą prace ze zbiorów polskich kolekcjonerów: Marii i Marka Pileckich, Urszuli i Piotra Hofman oraz kolekcjonera z Sopotu – obrazy olejne, gwasze, rysunki i grafiki, pochodzące z różnych okresów jego twórczości, m.in. z najbardziej cenionego cyklu „Figury osiowe” z lat 50. XX wieku. Współorganizatorami wystawy są Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie i Agencja Zegart.
Spektakl. Książka Guy’a Deborda „Społeczeństwo Spektaklu” przeniosła do kultury popularnej pewien, szukający obrazu całości, rodzaj badawczego spojrzenia, który towarzyszył francuskiej szkole antropologii i socjologii od epoki między innymi Émila Durkheima,. Kto wie, czy w twórczości Lebensteina nie dokonało się to wcześniej. Kompozycja oparta o scenę, w której widzimy głowy widzów, patrzących w stronę sceny-ekranu-spektaklu, to znak rozpoznawczy dla jego obrazów. Ta „publiczność” czasem w tytule jest rozpoznana jako „sędziowie”, kiedy indziej pozostaje anonimowa. Spektakl to temat stały w twórczości Lebensteina. Na dwa sposoby. Pierwszy to już opisane zgromadzenie, spektakl rozgrywany przed grupą mniej lub bardziej zainteresowanych widzów. Drugi, i ten chyba artystę interesował bardziej, to spektakl prywatny. Wystarczają do niego dwie sylwetki – ludzka i bestii. Gdy są to dwie ludzkie postacie, wtedy treścią spektaklu najczęściej jest seksualność, scenicznie przerysowana. Czasem jest to spektakl prywatny w sensie ścisłym, widać tylko jedną postać, ale tak akrobatycznie splecioną, w siebie zapatrzoną, że trudno uwierzyć, iż są to prace namalowane jeszcze w XX wieku, zanim wyparło Spektakl kolejne słowo na s: selfie.
Łacińska marność – Vanitas jest motywem religijno-artystycznym, związanym ze sztuką, poznaniem i czasem. Pojęcie pochodzi z biblijnej Księgi Koheleta – Marność nad marnościami i wszystko marność. Lebenstein, ilustrator wierszy Sępa-Szarzyńskiego, księdza Józefa Baki, jest malarzem wszystko dookoła malującym w kolorze: vanitas. Jego cykle ilustracji do Apokalipsy czy Księgi Hioba też, za sprawą samego tekstu, akcentują lęk człowieka na myśl o skutkach upływu czasu. Upodobanie artysty do baroku, w znacznej mierze oparte jest na specyficznym uczuciu przyjemności ze stałego przypominania sobie, i otoczeniu, że wszystko wokół nie ma dużego znaczenia, bo zaraz zniknie. A jego prace, te podobne do prehistorycznych szkieletów i sztywne, jak w rigor mortis, Figury, całe w strzępach, pominięciach, uproszczeniach? Czy dalekie są od rozpoznania w nich światopoglądu wanitatywnego? Oczywiście nie. Problem w tym, że to, co ktoś z perspektywy religijnej nazwie: vanitas, ktoś patrzący ze strony przeciwnej może nazwać: reifikacja. A Lebenstein jest pomiędzy, jak zawsze szukający wyraźnej, odrębnej swoistości.