„Zaćmienia” Katarzyny Karpowicz
16 grudnia o godzinie 18.00 Płocka Galeria Sztuki zaprasza na wernisaż wystawy „Zaćmienia” Katarzyny Karpowicz. Jest to prezentacja serii obrazów i prac na papierze, w których artystka podejmuje motywy i metafory charakterystyczne dla jej twórczości – opowiada o emocjach i relacjach, o życiu w cieniu tytułowych zaćmień i katastrof. Kuratorami płockiej wystawy, prezentowanej do 15 stycznia 2023 r., są: historyczka sztuki Małgorzata Czyńska i krytyk sztuki Bogusław Deptuła.
Z myślą o siedzibie Płockiej Galerii Sztuki, w której do czasu drugiej wojny światowej mieściła się mykwa, powstała seria obrazów nawiązujących do żydowskiej historii miasta. „Pokazujemy obrazy w budynku, który służyć miał do puryfikacji, do oczyszczenia, by można było raz jeszcze zacząć od nowa. Kto wie, może zanurzenie się i chwila spędzona oko w oko z Zaćmieniami okażą się puryfikacją przynoszącą ulgę. Ukojeniem dającym nowe możliwości pod zupełnie nową konstelacją zdarzeń?” – zastanawia się dyrektor Płockiej Galerii Sztuki Alicja Wasilewska i jednocześnie dodaje, że „nie będzie kłopotu z rozpoznaniem obrazów Katarzyny Karpowicz wśród setek tych, które za dwie, trzy dekady ilustrować będą zarysy sztuki polskiej pierwszej połowy XXI wieku. (…) Łącząc w jednym obrazie rytuały ludzkie i nieludzkie, kosmiczne, odległe, sięga malarka po dawną tradycję malarstwa europejskiego z początków epoki nowożytnej. Pamiętano wtedy jeszcze o mimetyczności między ciałem ludzkim i ciałami niebieskimi, o ich bezpośrednim powiązaniu, które nazywano melotezją. To ciekawe uzupełnienie wcześniejszych inspiracji: surrealistycznej enigmatyczności, lekko erotycznego napięcia, odbijających się jak u Balthusa w lustrach stromych, płasko malowanych perspektyw Neue Sachlichkeit (Nowej Rzeczowości)”.
W swoich pracach (m.in. w cyklach: Baseny, Zaćmienia słońca, Maski i ludzie, Człowiek, Opowieści) artystka w typowy dla siebie subtelny sposób, z wielką wrażliwością mówi o sprawach bolesnych: o strachu, poczuciu zagrożenia czy samotności. Jej sztuka wpisuje się w estetykę realizmu magicznego, jest nastrojowa, silnie odwołuje się do emocji. Według kuratora płockiej wystawy, historyka, marszanda i krytyka sztuki Bogusława Deptuły „Katarzyna Karpowicz lubi mieć swoje tajemnice i je pielęgnuje również w swoim malowaniu. Zarazem jej świat nie ma w sobie nic z hermetyczności i niedostępności. Ta jej tajemniczość jest wciągająca i pociągająca, odmienna i poszukiwana; niezbywalna i niepodrabialna. Zdaje się, że malarka odkryła klucz do lepszego świata, świata, w którym większość wolałaby się znaleźć”. Kulturoznawca, historyk sztuki i tłumacz Piotr Oczko lubi patrzeć, jak zmienia się jej malarstwo, jak wciąż tworzy własne style i estetyki, „jak ujawnia kolejne stop-klatki własnej wrażliwości; jednocześnie odsłania się i nie odsłania. Z osobistych doświadczeń, nierzadko chyba też traum (dekonspirowanych przecież przez odwołania), tworzy samowystarczalny i wyczerpujący język sztuki, jakby malarstwo było dla niej oddychaniem”.
Rodziny cyrkowców za kulisami i na arenie, samotni pływacy w basenach, postacie śpiące na gołej ziemi, tańczące pary. Katarzyna Karpowicz opowiada historie o ludziach – odległych od widza, zawieszonych w swoich światach jak w bańkach mydlanych. W rozmowie z kuratorką płockiej wystawy, dziennikarką, pisarką, historyczką sztuki Małgorzatą Czyńską, nie ukrywa, że pandemia czy osobiste przeżycia zostawiają ślad w jej twórczości: „Mierzę się z trudnymi tematami, z mrokiem, ale maluję je po swojemu, bez dosadności. (…) Ciągle wierzę w happy end, bo moje życie jest jednym wielkim happy endem po katastrofach. Wiem, świat zwariował, codziennie mierzymy się z lękiem z powodu wojny w Ukrainie, ciąży nam wizja katastrofy klimatycznej, boimy się o materialny byt, a jednak głęboko wierzę w światło, wierzę w sztukę”.
Katarzyna Karpowicz (ur. 1985 r.), absolwentka krakowskiej ASP; dyplom w pracowniach prof. Leszka Misiaka i prof. Grzegorza Bednarskiego w 2010 roku. Od lat w czołówce polskich artystów współczesnych, odnotowywana na wysokich pozycjach w rankingach „młodej sztuki”, m.in. przez prestiżowy Kompas Sztuki. Własne doświadczenie i intuicję łączy z historią malarstwa – podpatruje klasyków, próbuje się z ich tematami. W jej obrazach jest smutek błękitnego okresu Picassa, nostalgia i umiłowanie młodości Balthusa, ponadczasowość biblijnego pejzażu.